Kropka nad „i”

20.V

Od lat używam akumulatorów do różnych urządzeń. Niektórzy twierdzą że np. do pilotów lepsze są baterie, może i tak jest ale tu nie chodzi tylko o trwałość ale wygoda jest ogromna z akumulatorami. Mam kilkanaście sztuk akumulatorów AA/AAA, zdecydowałem się na Eneloop i jeszcze nie spotkałem urządzenia które by odmówiło współpracy z tymi akumulatorami. Jakiś czas temu się skusiłem na EverActive i się zawiodłem, mój zegar odmówił współpracy z tymi akumulatorami, natomiast z Eneloop nie ma problemu.
Czytałem o nowości, akumulatory które mają 1.5V (obecne akumulatory mają 1.2V), chętnie bym te nowe cuda przetestował lecz są stosunkowo drogie. Dodam że moc 1.2V czy też 1.5V to moc na której teoretycznie najdłużej utrzymuje wartość (chyba na tym to polega). Obecnie mam ładowarkę która pokazuje m.in. wartość Volt i widać że akumulatory Eneloop ładują się do 1.48V-1.51V, natomiast EverActive mają niższe szczytowe wartości (może dlatego mój zegar nie chcę współpracować z nimi).
Dzisiaj wymieniłem akumulatory w moim pilocie, telewizor pokazał że czas je wymienić. Sprawdzając w ładowarce to wartość Volt wyniosła 1.21 a po naładowaniu jest to 1.48/1.49V.
Polecam korzystać z akumulatorów, mam w zapasie naładowane i wystarczy tylko podmianka z tymi zużytymi które naturalnie ładuje ponownie. Według opisu na stronie producenta to można je ładować nawet 2.000 razy (pewnie z czasem tracą swoją pojemność ale i tak ilość cykli robi wrażenie). Zastanawiam się czy sobie nie kupić Eneloop czarnych które mają większą pojemność od tych które teraz używam tzn. białych. Czarne są droższe i mają mniej cykli ładowań.
Tak przy okazji to moja obecna ładowarka to EverActive NC 1000 PLUS.

29.V

Skończyłem czytać serie 6 tomów Stara Flota. Seria s.f. i nazywanym podgatunkiem Space Opera czyli jest bohater który ratuje świat, brak skomplikowanej fabuły... od takie czytadło do poduszki.
Przyznam że czytało się to dobrze, dużo walk w kosmosie, trochę intryg, zagadek, dylematów moralnych. Ogólnie jest to walka z Rojem który jest rasą... bezwzględną i... przyjazną. Zjawia się tzw. księże na białym koniu... ziemia jest ocalona.
Jeżeli komuś się wydaje że 6 tomów to dużo to może przeczytać tylko połowę tzn. trzy tomy. Seria stanowi spójną całość podzielona na dwie części, naturalnie druga część to pewna kontynuacja ale widać wyraźny podział na dwie części. Moim zdaniem pierwsza część jest lepsza, więcej się dzieje, mniej intryg, zagadek kto jest kim. Mam wrażenie że druga część powstała na kanwie sukcesu pierwszych trzech tomów i jest pisana pod presją, przymusem i dopiero tom ostatni jest w starym dobrym stylu pierwszej części. W drugiej części powrót głównego bohatera z pierwszej części jest jak dla mnie... za bardzo absurdalny choć nie można założyć że nie może się wydarzyć.
Abstrahując od tych moim zdaniem mankamentów to cała seria jest przyjemną lekturą. Seria jest godna polecenia dla tych co lubią s.f., walki w kosmosie, różne rasy i szczególny podgatunek jakim jest Space Opera. Dodam że wspaniałym przykładem Space Opery jest seria Przestrzeń Zewnętrzna - Campbell Jack .